Do Moskwy
trafiliśmy o 6.30 rano.
Wiem, że na
przeciętnym wstawaczu do pracy taka
godzina nie robi, żadnego wrażenia, dlatego dodam, że Moskwa funkcjonuje w
czasie +2 godziny w stosunku do Polski. Czyyyyli zacznę może od początku :
„przyjechaliśmy do Moskwy o 4.30 rano”
( mam nadzieje, że chodź jedno
serce przeciętnego wstawacza do pracy podbiliśmy tym faktem)! Prawda taka, że w
Petersburgu nie zawracaliśmy sobie zbytnio głowy jakąś zmianą czasu.. było dużo
innych ważniejszych rzeczy.
Tak czy siak, po
rewelacyjnej podróży nocnym pociągiem, w przedziale plac kart ( nazywanym
potocznie przez Grześka „placem karnym”
udaliśmy się w stronę naszego
pierwszego couch*-a.
*couch (inaczej host)- od tego momentu będę się
posługiwać takim to oto wyrazem. Pochodzi od portalu Couch-surfing. Bardzo
użyteczna zabawka w podróży. Coś w stylu autostopu, tyle, że nie łapie się
samochodu, ale kanape do spania i kompana do spędzania czasu w mieście.
Ku naszemu szczęściu naszym hostem okazała się dwójka
rewelacyjnych hipsterów (Marcin, jeżeli to czytasz , to wiedz, że sami tak
siebie nazywali. Mało tego! Było parę momentów, w których stwierdzili, że my
jesteśmy większymi hipsterami – pijąc np. piwo Baltika, czy też planując wyjazd
do Kirgistanu;)!
Moskiewscy hipsterzy w swoim nienaturalnym środowisku - poświęcili się dla nas i zabrali nas do komercyjnego miejsca zwanego dalej "Parkiem Gorkiego"- rewelacyjna miejscówka btw:)
Tak czy owak dzięki nim nasz pobyt w Moskwie stał się równie
rewelacyjny jak i oni :)
Muszę powiedzieć, że Moskwa bardzo pozytywnie mnie
zaskoczyła. Cooo prawda cukierkowy domek na placu czerwonym nie był tak duży
jak sobie wyobrażałam, ale prawdę mówiąc jak ja już mam jakieś oczekiwania
względem rozmiaru, to ciężko im sprostać ;)
//Piramidy w Egipcie nie dały rady,
Manhatańskie Drapacze Chmur też słabo wypadły, inne rozczarowania pozostaną już na zawsze tajemnicą moją i "obdarzanego rozczarowaniem" :) //
No ale do rzeczy, do rzeczy.. Oto i Moskwa widziana naszymi oczyma i 2 obiektywami:
- Moskwa posiada niesamowitą kolekcję Pałaców Kultury ( poniżej 4 dorodne,zdrowe okazy)
Posiada też sporą ilość miejsc do tak zwanego "zalegingu", z czego Grzesiek był nieeeeeezmiernie zadowolony.
niektórzy uprawiają w tych miejscach jogę
inni kręcili ponętnie tyłkami w rytm jakiejś rasta-nuty
a my, aby nie zmieniać przeznaczenia miejsca uprawialiśmy rasowy "zaleging" :)
razem z tubylcami
Niewątpliwie największe wrażenie zrobił na nas ( NA MNIE) cukierkowy domek:
gdzie dokonałam swoje pierwsze "selfi"- w załączeniu poniżej
Przy Cukierkowym domku trwaliśmy w dzień i w nocy , w słońce
i w deszcz
Byliśmy nawet zobaczyć drewnianą makietę Cukierkowego domu
Pod cukierkowym domem spotykaliśmy się ze znajomymi
Wygłupialiśmy się przy cukierkowym domku
Lewitowaliśmy
I mogliśmy tak trwać tysiąc sto lat... ale nam się znudziło i poszliśmy zwiedzać resztę dobytku.
Podczas naszej wycieczki okazało się, że fabryka czekoladek została zamknięta.. Grzesiek do tej pory nie może się otrząsnąć po tej informacji.
Testowaliśmy okoliczne "stolowaje". Ta z numerem "57" jest ponoć jakaś sławna. Ahhhhaaaa
Było jeszcze jedno miejsce w Moskwie, które strasznie podpadło mi do gustu ( prawie jak Cukierkowy Domek!!) Otóż było to targowisko, do którego hipsterzy pod żadnym warunkiem nie chadzają. Było to.... targowisko dla turystów połączone z pchlim targiem położone w przecudnej scenerii rozpadających się drewnianych, kolorowych zamków. Have a look my friend (istny szał!):
Na koniec tej pięknej opowiastki dorzucę zamyśloną głowę wodza, uchwyconą na jednej ze stacji metra:
w ramach ciekawostki, odpowiem na pytanie "jak napisać Mc Donalds po rusku
i okno wychodzące z kuchni hipsterskiej pary, w którym to zalega nasze śniadanie - na tarasie rzecz jasna ! :) I love hipster life !
A teraz w samolot i do KIRGISTANU
juuupiiiiiii !
Buzka !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz